Historia pałacu z Zębowicach

Autor: Karol Wons

Z dawnych kronik wynika, że pałac w Zębowicach wybudował na początku XIX wieku Wiktor Amadeus von Hessen-Rothenburg. Był on nie tylko właścicielem pałacu, ale także wsi: Radawie, Prusków, Osiecko, Poczołków, Leśna, Wachów i Turza. Jego majątek liczył 25352 morgi. 56 morgów przypadało na dwór i zabudowania. Pozostałe ziemie to ogrody, pola orne, łąki, stawy rybne, lasy i ugory.

Pałac znajdował się w centrum wsi i otoczony był kilkuhektarowym parkiem. Hrabia von Hessen-Rothenburg kazał wybudować przyszłą rezydencję w stylu klasycystycznym. Wybudowano go na planie prostokąta, miał zwartą budowę posiadającą fasady o liniach prostych i prawie płaski dach.

Główne wejście do pałacu było w części środkowej budowli, od strony wschodniej. Do wejścia prowadził podjazd dla powozów. Nad wejściem znajdował się portyk w kształcie tympanonu wsparty na czterech prostych, okrągłych kolumnach. Od strony zachodniej, środkowa część elewacji była wysunięta w kształcie łagodnego owalu. Okna w pałacu były duże, prostokątne, dzielone. W części środkowej dachu znajdował się duży przeszklony, pionowy świetlik, przez który wpadało światło na hol i klatkę schodową. Cała budowla była podpiwniczona. Tam znajdowały się pomieszczenia gospodarcze i spiżarnie.

W 1834 roku zmarł pierwszy właściciel i majątek odziedziczył książę raciborski Wiktor Maurycy Hohenlohe. Wówczas pałac otoczony był pięknym, dużym parkiem. Od strony południowo-zachodniej znajdowała się gęsta aleja grabowa, a od strony północnej rosły potężne dęby (kilka z nich jest do dzisiaj pomnikami przyrody). Zaś od strony wschodniej rośnie duży miłorząb dwuklapkowy, sprowadzony aż z Chin. Rodzina księcia posiadała Zębowice do II wojny światowej. Książę przyjeżdżał do pałacu tylko raz w roku, na polowania. Na stałe mieszkał tu rządca Karl Adametz z rodziną. Dbał o wszystko i pilnował porządku.

Tak wyglądał zębowicki pałac aż do czasów III powstania śląskiego. Zębowice były miejscem, gdzie toczyły się zacięte walki i potyczki oddziałów powstańczych i niemieckich. Wtedy w zamku znajdowała się kwatera powstańcza. 25 maja 1921 roku przybył tam Wojciech Korfanty. Przed wycofaniem się z Zębowic powstańcy wysadzili całe skrzydło północne (1/3 część pałacu). Była to zemsta za podstępny atak Niemców w dniu 8 czerwca 1921 roku.

Rodzina książęca odbudowała zniszczony pałac, dokonując pewnych zmian architektonicznych. Budowla uległa skróceniu o prawie 1/3 długości, postawiono nową ścianę północną. Zmieniono cały dach. Stary płaski zastąpiono nowym - wysokim, dwuspadowym, pokrytym dachówką ceramiczną. W ten sposób uzyskano dużą przestrzeń poddasza. W pałacu założono centralne ogrzewanie, kanalizację, instalację elektryczną.

Jak pałac wyglądał przed wojną pamiętała jeszcze (nieżyjąca już dzisiaj) pani Anna Jagiella, która w latach 30-tych pracowała tam jako pomoc kuchenna. Pani Anna opowiadała, że kiedy pierwszy raz przyszła do pałacu to odebrało jej mowę. Pierwszy raz w życiu widziała tak piękne żyrandole, obrazy i rzeźby. Szczególne wrażenie zrobiły na niej meble. Stoły, szafy, tapicerowane sofy i krzesła, z najlepszego drewna. Niektóre były rzeźbione, inne powlekane złotem. Po wojnie wszystkie te rzeczy zostały rozkradzione.

W styczniu 1945 roku na teren Zębowic weszło rosyjskie wojsko, które zajęło pałac do listopada 1945 roku. Potem dowódcy rosyjscy oddali pałac oddziałom Wojska Polskiego. Wtedy władza ludowa podzieliła majątek. Pałac i kilka najbliższych budynków przekazała Spółdzielni Produkcyjnej. Większość pozostałych domów mieszkalnych i gospodarskich dała żołnierzom Wojska Polskiego, którzy po powrocie z frontu nie mieli gdzie się podziać. Wśród nich byli, żyjący do dziś, mieszkańcy naszej wsi: pan Niedźwiedź, pan Batkowski i pan Grzesik. Pan Grzesik wspomina:

Pałac był wtedy czysty i zadbany. Były w nim parkiety i piękne posadzki, centralne ogrzewanie. Po prostu luksus.

Jednak potem zamek przechodził z rąk do rąk i tracił na świetności. Ze względu na brak miejsca w dawnych budynkach szkolnych w 1947 roku do zamku przeniesiono szkołę, w której dzieci uczyły do 1959 roku. Znajdowało się w nim również przedszkole i Ośrodek Zdrowia.

Kiedy w 1958 roku Spółdzielnia Produkcyjna zbankrutowała, komnaty pałacowe adaptowano na mieszkania dla nauczycieli i lekarza. Tak duży budynek trudno było utrzymać, więc oddano go w posiadanie Zakładowi Przemysłu Dziewiarskiego w Białej Prudnickiej, który organizował tu kolonie. Następnie oddano go Gminnej Spółdzielni w Zębowicach, która otworzyła tam gospodę. W zamku odbywały się również zebrania wiejskie.

Chociaż już wtedy pałac we wnętrzu nie był tak imponujący jak dawniej, nadal był dobrze utrzymany. W wielkiej, okrągłej sali urządzaliśmy zabawy i bale. Pamiętam jeszcze, jak wystrojeni bawiliśmy się tam aż do rana. W pięknych czerwonych, kaflowych piecach trzaskał ogień, a posadzka była tak gładka, że sunąc po niej w tańcu, miałam wrażenie, że płynę

– wspomina pani Kazimiera Pyć, wieloletnia radna gminy.

Jeszcze w latach 70-tych do pałacu przyjeżdżały dzieci na kolonie. Wtedy był jeszcze zadbany i otoczony zadbanym parkiem.

W parku odbywały się wtedy różnego rodzaju pikniki i uroczystości organizowane przez ówczesne władze gminne

– wspomina także pani Maria Sułek, która wtedy była młodą nauczycielką i na te pikniki chodziła wraz z narzeczonym.

Wlatach 80-tych pałac zaczął podupadać. Gminna Spółdzielnia borykała się z problemami finansowymi i przestała troszczyć się o obiekt. Wtedy zamek przejęła gmina. Jego stan był zły. W wielu oknach nie było szyb, w piwnicy zawalił się sufit, dach był dziurawy, a ze ścian odpadał tynk. Gmina nie miała pieniędzy na remont kapitalny, dlatego wystawiła go na sprzedaż.

2 sierpnia 1991 roku sprzedała pałac razem z parkiem panu Przemysławowi Szpryngielowi, synowi biznesmena, który kupił już wcześniej zamek w Niemodlinie. Pan Szpryngiel obiecywał, że odnowi zamek i zrobi w nim Dom Spokojnej Starości. Miał dobre chęci, jednak przeliczył się z siłami. Odnowił część pierwszego piętra i zrobił tam dwa mieszkania. Na parterze powstawiał nowe okna. Żeby zarobić na dalszy remont, w dużej sali balowej zrobił warsztat. Odlewano tam gipsowe krasnale i inne figury. Po niedługim czasie zaprzestał produkcji i wyjechał.

W 1996 roku pałac zmienił właściciela. Szpryngiel sprzedał go żonie holenderskiego biznesmena, pani Niburskiej z Wrocławia. Ta pani odrestaurowała boczną elewację i… wyjechała do Holandii. Tam zamieściła w prasie ogłoszenia o sprzedaży pałacu. Znalazła kupca, który przyjechał obejrzeć zamek, jednak na jego kupno się nie zdecydował.

Dziś pałac przypomina ruderę. Mury są zgrzybiałe, a położony tynk odpada płatami. Na parterze wybito szyby w oknach. Na ścianach znajdują się napisy i różne rysunki narysowane przez miejscowych wandali. W salach i korytarzach powyrywano podłogi, zniszczono kaflowe piece i resztki kominka w sali balowej. Gdzie okiem sięgnąć, leżą puszki po piwie, butelki i potłuczone resztki krasnali.

Obecnie pałac jest nadal własnością pani Niburskiej. Urząd Gminy w Zębowicach stara się odzyskać ten obiekt, aby uchronić go od dalszej dewastacji. Kupnem pałacu i parku interesuje się pewien przedsiębiorca z Niemiec, który chciałby go wyremontować i zagospodarować. Zębowiczanie mają jeszcze iskierkę nadziei, iż ta piękna niegdyś budowla odzyska swoją dawną świetność i znów będzie chlubą naszej wioski.

Bibliografia:

  • Zenon Jasiński „Nasza wieś Zębowice” Głos Olesna nr 9, 1977

  • Wiktor Krauze „Zur Geschichte von Föhrendorf/Zembowitz” Rosenberger Heimatkalender, 1935

  • Jozef Wons „Föhrendorf“ Die Stiftung „Haus Oberschlesien“, Ratingen

Last updated