Zgodnie z porozumieniami z władzami terytorialnymi i pułkownikiem Korablinem, pojechałem z trzema sierżantami (Kazimierzem Bojcuniakiem, Józefem Lewinem i Mieczysławem Ilianowem) szukać sobie stałego miejsca zamieszkania. Po 2 dniach jazdy znaleźliśmy majątek księcia raciborskiego w Zębowicach. Jak wszędzie, tak i tam usadowiła się grupa gospodarcza wojsk radzieckich. Podlegała ona kpt. Asaułakowi, szybko dogadaliśmy się – zabrał swoją grupę z Zębowic, zostawiając nam wszystko do dyspozycji. Pozostawiłem w Zębowicach swoją wartę ochronną i zaczęliśmy zwozić do majątku bydło, konie, trzodę i maszyny rolnicze, pozbierane pomiędzy Opolem a Dreznem. Ponieważ ten teren był pusty, bezludny, jak za Uralem, więc jedni i drudzy jeździli tam jak za czasów tatarskich po zdobycz. Przywieźliśmy stamtąd dużo bydła, koni, wozów, maszyn rolniczych, trzody chlewnej i drobiu. Było to wszystko bezpańskie. Zębowicki majątek posiadał budynki gospodarcze i mieszkalne w bardzo dobrym stanie. Zajęliśmy też młyn w Kadłubie Wolnym i płatkarnię w Oleśnie.
Majątek Zębowice składa się z folwarków: Zębowice, Prusków i Malinów. W majątku znajduje się czynna gorzelnia. Poza tym administracja majątku wydzierżawiła młyn w Kadłubie Wolnym. Majątek użytkowany przez Dowództwo 8 Brygady Czołgów Drezdeńskich (dawniej była to 4 Brygada Pancerna) posiada ogółem 527,43 ha ornego areału, 460,18 ha łąk, 51,64 ha ogrodów, 2,34 ha stawów rybnych, 3,00 ha dróg, podwórzy 6,37 ha, innych 3,54 ha. Na wymienionym majątku założono racjonalne gospodarstwo, skompletowano żywy i martwy inwentarz, poczyniono zasiewy i uruchomiono gorzelnię. W czasie lustracji zastano następujący stan: obsiewy żyta 125 ha, pszenicy ozimej i jarej 79 ha, owsa 42 ha, owsa z jęczmieniem 23 ha, buraków cukrowych 16 ha, koniczyny 24 ha, cebuli 2 ha. W przygotowaniu: 75 ha pod ziemniaki, 12 ha pod ogrody i warzywa, 14 ha pod warzywa dla szpitali i sanatoriów, 10 ha pod kukurydzę i strączkowe. (...) Inwentarz żywy: krów dojnych 22 sztuki, jałówek i cieląt 14, owiec 13, koni roboczych 29, świń 27, gęsi 38, kur i kurcząt 299 sztuk. W majątku znajduje się 6 traktorów, z których 2 są na chodzie - reszta wymaga remontu. (...) Rachunkowość rolnicza jest prowadzona wg wskazówek Dowództwa Pułku. Przesyła się miesięczne sprawozdania. (...) Reasumując powyższe, stwierdza się, że stan majątku jest dobry, zasiewy zostały przeprowadzone celowo z uwzględnieniem trudności w uzyskaniu nasion i nawozów. Konieczne jest dokupienie ziemniaków i nawozów, którymi można by zasilić plony. Należałoby powiększyć ilość inwentarza żywego, w szczególności bydła.
Był to ośrodek rolny, zagospodarowany wyłącznie przez naszą żołnierską inicjatywę. Nie korzystaliśmy z żadnych dotacji. Po zlikwidowaniu innych wojskowych ośrodków rolnych, do Zębowic ściągnięto ponad 500 sztuk bydła, ponad 300 szt. trzody chlewnej, owiec, drobiu i do tego wzbogacono park maszynowy. Gospodarstwo zaopatrywało przez cały rok 1945 i 1946 brygadę w żywność, produkty mleczarskie, warzywa i owoce. Zębowice stały się punktem oparcia dla wszystkich, którzy przybyli zagospodarować ziemie odzyskane i tworzyli tu polskie władze administracyjne, jak również szkoły, a nawet parafie. Wszyscy, kto tylko tu się zjawił na tym terenie, zwracali się w pierwszej kolejności do majątku w Zębowicach, czy to o pomoc materialną, czy o chwilowe zakwaterowanie. Gościli u nas pierwsi starostowie: Affa, Cieślik, kierownicy szkół z Zębowic - Sojka, z Pruskowa -Gębala, z Radawia - Zawadzka. Społeczeństwo, a w szczególności szkoły w Zębowicach, Kadłubie Wolnym, Pruskowie i Radawiu pomagały nam w obróbce pól warzywnych. Mieliśmy ich ok. 60 ha, trzeba było wszystko ręcznie pielić. Oczywiście, myśmy tym maluchom nie pozostawali dłużni. Fundowaliśmy im biblioteki, pomagali materialnie w dożywianiu, urządzali wycieczki i festyny na zamku w Zębowicach
Powiat Olesno dostał partię koni z UNRA, z których jeden okazał się zupełnie dzikim mustangiem. Doszło do tego, że już mieli go zastrzelić. Udałem się do starostwa i poprosiłem o pokazanie mi tego konia. Kiedy zobaczyłem okazałego ogiera, poprosiłem o jeden dzień zwłoki w wykonaniu rozkazu odstrzału. Był bardzo silny, groźny dla otoczenia. Przyrzekłem, że jutro albo go moi żołnierze zabiorą, albo go sami zastrzelą. Po powrocie do domu, wezwałem st. sierżanta Mikołaja Mroza i innych koniuszy, opisałem sprawę, przedłożyłem im zadanie za specjalnym wynagrodzeniem (dodatkowym urlopem) – pojechać do Olesna, złapać tego konia i oswoić go u nas. Zaprzęgli parę koni i w trójkę pojechali do Olesna. Ku naszemu zdziwieniu wrócili ku wieczoru z koniem. Trwało to dwa tygodnie, aż na konia udało się nałożyć chomonto. (pisownia oryginalna)
Ponieważ mieliśmy ok. 60 ha warzyw, więc potrzebowaliśmy ludzi do pielenia, pielęgnacji, obróbki. A ludzi nam brakowało. Wszelkie zabiegi, by ich pozyskać do pracy – nie dawały rezultatu. Po naradzie w intendenturze brygady, postanowiliśmy użyć metod wojskowych. Nasi po prostu jechali ciężarówkami przez okoliczne wsie i w miarę możliwości, brali z każdej chałupy po jednym dorosłym do pracy. Za wykonaną pracę płaciliśmy od razu gotówką albo w naturaliach. Starosta oleski zaprotestował przeciw takim metodom. Przyjechali przedstawiciele Urzędu Wojewódzkiego z pełnomocnictwem gen. Zawadzkiego, by zbadać sprawę na miejscu. Kiedy im pokazałem plantacje warzyw i potem zapotrzebowanie dla wojska, szpitali i sanatoriów wojskowych, to komisja uznała nasze postępowanie za słuszne. Po tygodniu ludzie miejscowi już sami przychodzili do pracy, jak zmiarkowali, że płacimy dniówki dobrze. Jak już wspomniałem, dużo pomagały nam szkoły.
W tym czasie rozmaitych szabrowników było dosyć. Niektórzy żądali ode mnie pewnych sum i to pod groźbą represji. Do nich należeli: kpt. Kibieriew, szef informacji i ppłk Syrow. Namówili oni sierżanta W. Nesterowicza - głównego księgowego w majątku, żeby sfabrykował na mnie donos.
Bez trudności dostałem nasiona. Delegowałem po nie aż do Holandii Jana Wojtka z Cieszyna. Przywiózł nasion; buraczków (na 10 ha), marchwi (na 10 ha), ogórków, selerów, pietruszki, pomidorów, cebuli dymki na pozostałe hektary.
Urządziliśmy tradycyjne opolskie dożynki ze wszystkimi starodawnymi zwyczajami i obrzędami. Brakowało nam orkiestry. Osobiście udało mi się sprowadzić z Żywiecczyzny dudziarzy, co wywołało sensację. Zaangażowałem też właścicielkę zakładu fotograficznego Foto-Janina z Dobrodzienia, żeby dokonała dokumentacji zdjęciowej. Zaprosiliśmy całe Dowództwo Okręgu w Krakowie. Generałowie Więckowski i Rutkowski przysłali mi telegramy z życzeniami. Zgodnie ze zwyczajem napiekliśmy masę kołaczy i wszelkiego pieczywa. Zabiliśmy kilka cieląt i tuczników, no i ja, jako gospodarz musiałem wytoczyć z magazynu 200 litrową beczkę z własnej produkcji napitków. Gości było około 200 osób. Wszyscy byli ugoszczeni, obsłużeni, nakarmieni i napojeni. Ludzie naprawdę cieszyli się ze swojego dorobku, a specjalnie żołnierze. Zachowali do końca swoją godność gospodarzy. Specjalnie muszę tu wyróżnić dowódcę kompanii desantowej kpt. Steckiego. Jego żołnierze brali udział w żniwach i pilnowali dniem i nocą stogów i „panienek” ze snopów zboża, stojących w polu, żeby nie dopuścić do sabotażu. Musieliśmy być przygotowani na coś takiego. Żołnierze dali sobie upust dopiero wtedy, kiedy było już po dożynkach. Przy wręczaniu wieńca dożynkowego zebrało mi się na łzy radości. To było bardzo silne dla mnie przeżycie.
Na podstawie zarządzenia Intendenta Okręgu DOW z dnia 12.12.1946 r. nr. 125 – dyrektor Bołdyriw Tichon zdał, a administrator Gogoliński Antoni przyjął funkcję administratora majątku w Zębowicach. Zdanie i odbiór nastąpiło w obecności komisji: przewodniczący – por. Marcinkowski Mieczysław, agronom DOW V – Wysokulski Władysław, księgowy majątku – Stasiak Piotr i magazynier majątku – Sembolerus Mikołaj. W gospodarstwie na dzień 15.12.1946 r. było: - 59 sztuk koni, - 335 sztuk bydła, - 113 sztuk owiec i 3 kozy, - 90 świń, - 112 kur i 26 gęsi.